Firma jak dobry znajomy, jak „wyprz”, szuka przyjaźni człowieka. On nie lubi wysiłku i unika zaangażowania, więc gdy sam nie zechce, trzeba się do niego zbliżyć. Do zmniejszenia dystansu firma sięga po najnowsze zdobycze technologii i marketingu.
Zachęca „wyborowym” gestem albo nowym kształtem butelki świeżego soku (notabene przypominającym tradycyjne butelki po kefirze). Przecież opakowanie to taki niemy sprzedawca. Odkąd jednak w Tesco zamontowano radiowózki, nawet on odzyskał głos i przyjaźnie zachęca.
W Internecie bliskość miejsca zastępuje łatwość dostępu: Triumph otworzył pressroom, aby dziennikarzom łatwiej było odnaleźć informacje; może także po to, aby zmniejszyć ruch w poczcie elektronicznej. Dziennikarzy za chwilę będzie zatrzęsienie, przecież każdy właściciel bloga może się za takiego uważać.
Na to właśnie narzędzie coraz częściej zwracają uwagę politycy, chcąc dotrzeć do młodej widowni oraz uniknąć pośrednictwa tradycyjnych mediów. Modne jest też dziennikarstwo społeczne. W związku z nim wciąż powstają nowe platformy wymiany newsów. Ostatnio Heyah zachęca swoją społeczność do zacieśnienia współpracy. Wszyscy budują wspólnotę wymiany informacji i opinii.
Narzędzia marketingu muszą być „przezroczyste” w tym sensie, że powinny ułatwiać komunikację z konsumentem – rozwiązania informatyczne nie powinny wymagać zbyt wielu umiejętności, usprawnienia komunikacji w sklepie powinny być funkcjonalne. Udogodnienia pozostają nimi tak długo, jak nie wymagają zastanowienia. Im prostsze narzędzie, im wyraźniejszy sygnał, im bardziej uniwersalny, tym szybciej dotrze do właściwych sfer umysłu i wyzwoli tę jedyną, najwłaściwszą reakcję – zakup.