Polscy managerowie zgodni są co do tego, że wśród najważniejszych wartości dla biznesu na czołowym miejscu powinna być uczciwość. Na drugim zaś jakość i satysfakcja klienta. Skupmy się na tych ostatnich, bo one, nie będąc na czołowej pozycji, „starają się bardziej”.
Satysfakcja klienta niejedno ma imię. Najładniejsze zaś jest takie, które zawiera najmniej kosztów. Jak połączyć jedno i drugie? Można na przykład część obowiązków dotychczas spoczywających na agencji reklamowej i dziale marketingu przerzucić na samych klientów. Można zaprosić ich do współtworzenia produktu i dzielenia się informacją o nim, jak w przypadku Biurowej Telewizji Śniadaniowej (i już mamy tworzenie społeczności i marketing szeptany lub wirusowy).
Można również produkt zdigitalizować, tworząc jego namiastkę w świecie wirtualnych gier: Simy mogą obecnie kupić odzież H&M, a firma pozwala graczom w ten sposób „doświadczyć marki” jeszcze przed prawdziwym zakupem.
Produkt oczywiście nie jest tylko produktem, ale (między innymi) stylem i zakresem zastosowań. Dobrze jest unaocznić sposób, w jaki najlepiej realizuje nasze potrzeby. Timeksowi do tego celu posłużył nie byle jaki product placement – zegarek stał się jednym z głównych bohaterów filmu.
Budowa wizerunku rządzi się swoimi prawami i czasem warto zatrudnić najlepszą agencję do promocji wyjątkowej synergii, jaka powstała w wyniku dołączenia garści elektroniki spod znaku Apple do obuwia Nike. Oprócz tradycyjnej reklamy firma jednak sięga po marketing doznań, przygotowując trasy, na których można wypróbować produkt pod okiem fachowca. I znów – uczymy klientów, jak czerpać satysfakcję z produktu.
Zachowując proporcje, dołączenie zestawu grillowego do piwa Bosman również mieści się w tej kategorii – sugeruje najlepsze miejsce i czas konsumpcji.
Sposobów na usatysfakcjonowanie klienta jest mnóstwo. Natrafienie na właściwy, we właściwym czasie – oto cała sztuka. Nie pomoże innowacyjność produktu, kreatywność przekazu, jeśli nie nadszedł odpowiedni czas. Natomiast uczciwość jest wieczna. Jakoś jednak nie słychać o kampaniach, które budują przekaz „jesteśmy uczciwi” – najwyżej „godni zaufania”, co przenosi ciężar samookreślenia marki na jej klienta.