Dzieci byle co nie bawi. Dziesięciolatki czerpią wiedzę o świecie, dyskutując na temat ostatnich odcinków „Włatców Móch”, młodsze oglądają wątpliwe moralnie Teletubisie… Jak do takiego „przeciętnego” malucha dotrzeć?
Najprostszą metodą jest prowokowanie do wygłupów. W tym kierunku poszedł producent Zozoli, dodając do nich „vrzepki” – głupie komentarze (autorstwa samych zainteresowanych), które można rzepem przykleić do ubrania kolegi, koleżanki. Można też zachwycić naszych najmłodszych zabawnymi dialogami w wykonaniu M&M’sów naklejonych na autobusy.
Czują Państwo jednak, że to jeszcze nie to. Właściwą drogę do młodych serc odnajdzie na pewno Polskie Radio Wrocław, wysadzając na Dzień Dziecka wieżowiec we Wrocławiu. Najpierw będzie spektakularny pożar na wysokościach, potem głośny koncert IRA, na koniec – wyburzenie. To lepsze niż byle fajerwerki.
Wracając do Teletubisiów: nawet w anglojęzycznej Wikipedii posądzany przez Ewę Sowińską bohater jest tam „unofficially” określany mianem „gay icon”.
W nieco starszym gronie, ale promującym podobną orientację, rozdano zaś nagrody dla tych przedsiębiorstw, które doceniają gejów i lesbijki jako pracowników i konsumentów. Oczywiście w tym gronie nie było Teletubisiów, za to znalazła się Coca-Cola Poland z marką Burn.
Stowarzyszenie Agencji Reklamy zabrało głos w sprawie kampanii Play, tej mieszanki popularnych wyobrażeń o hedonistycznych rozrywkach znudzonych dekadentów. Z jej wyjaśnień wynika, że w reklamie brane jest pod uwagę zdanie przeciętnego konsumenta i to on właśnie nadaje ton w tej dziedzinie – w przeciwnym wypadku nie zwróciłby przecież uwagi na produkt… Niektórzy wprawdzie powątpiewają, czy taki abstrakt jak „statystyczny Kowalski” istnieje, bez niego jednak trudno byłoby znaleźć uzasadnienie dla bardzo wielu „kreacji” obecnych w naszych mediach.
Podsumowując – przeciętny najmłodszy Kowalski uwielbia wygłupy w szkole, starszy – spektakularne fajerwerki, a przeciętny gej Kowalski – napój, w którego reklamie pokaże się mu, że to specjalnie dla niego. A reklamy Play? Może popełniły najcięższy grzech reklamy i chciały trafić do nieprzeciętnego konsumenta?