Jak odróżnić reklamę od jej parodii? Kiedy pierwszy raz zobaczyłem (półtora miesiąca temu) tę reklamę Sony Bravia myślałem, że to prosta parodia. Widać, że nici nie toczą się po piramidzie, że to zręczny fotomontaż. Takie nieautentyczne. Nawet gdzieś w Sieci trafiłem na informację, że to podróbka. Natomiast na Ads of the World jest cała lista płac tej reklamy. Zatem jest prawdziwa. Taka namiastka spektaklu Bravii zrobiona przez agencję z Singapuru.
Do obejrzenia na YouTube.
Można sobie wyobrazić rzeczywistość Internetu, w której nie odróżnimy coraz bardziej zaawansowanych technicznie i realizatorsko materiałów wideo przygotowanych w intencji przekazania informacji / perswazji, od materiałów służących artystycznej kreacji lub czystej rozrywce. Jednym słowem, nie odróżnimy prac agencji od wytworów internautów (już prosumentów?).
Wiarygodność Sieci to mit coraz trudniejszy do podtrzymania. Pamiętam jeszcze dyskusje na temat roli tej wartości w blogosferze – obecnie sprowadza się do prztyczka w Managerii, gdzie zasłużonemu blogerowi wypomina się nieszczerą akcję obrony wolności słowa w imieniu Unilevera. Jakoś nie stało się to zaczynem głębszej dyskusji na temat etyki w blogosferze. Ot, wpadka i tyle.
No cóż, w Internecie liczą się dobre opowieści. Wcale nie muszą być wiarygodne.