Szymon Szymczyk z Adweb.pl opublikował ciekawy artykuł (w Marketingu przy Kawie) na temat zmagań jednej z czołowych światowych agencji PR – Edelman – z blogosferą. Tekst powstał jako rozwinięcie prezentacji wygłoszonej przez Szymona na listopadowym spotkaniu Kraków PR. Rzecz dotyczy próby budowy wizerunku Wal-Martu (karkołomne, prawda?) narzędziami e-PR. Blogosfera wybroniła swą niezależność kosztem wizerunku Wal-Martu i Edelmana, a przy okazji obnażyła niezrozumienie specyfiki nowych mediów zarówno w czołowej agencji PR, jak i w samym Wal-Marcie (co nie dziwi).
Niemniej – blogi były narzędziami wykorzystanymi przez już istniejące grupy przeciwników WM, a nie samodzielnym bytem, o którego wolność ostatnio zabiegał Piotr Wrzosiński.
Z drugiej strony – sam fakt wykorzystania w strategii poprawy wizerunku nowoczesnych narzędzi społecznościowych jest symptomatyczny i należy przypuszczać, że blogosfera ulegnie w walce o wiarygodność. W końcu mamy do czynienia z marketingiem szeptanym, a nie „szeptanym PR”. Ta nazwa również jest symptomatyczna: wszak WOMMA, choć związana z branżą PR, w samej swej nazwie ma marketing.
Może dlatego, że gros działań PR jest z samej swej istoty „szeptana”. Tu natomiast chodzi o działania wykraczające poza „etyczne informowanie” – o działania przy pomocy mediów informacyjnych bądź opiniotwórczych, ale działania stricte marketingowe. Chociaż właściwie, gdzie miałaby przebiegać ta granica? Gdzie kończy się informowanie, wpływanie na media, a zaczyna marketing? Bo przecież kryterium nie będzie to, czy firma płaci za przekaz, czy media publikują go za darmo. Z kolei wiele technik opisywanych w książce Ala Riesa „Upadek reklamy i wzlot Public Relations” należy obecnie do arsenału marketingu – po prostu zestaw narzędzi wciąż się poszerza. To przy okazji nawiązanie do spekulacji Dominika Kaznowskiego co do granic między PR a marketingiem.