Konferencja Internet i media zarysowała tak wiele obszarów problemowych, że nie sposób tego zmieścić w jednym wpisie.
Najpierw porównanie: w konferencji wzięli udział przedstawiciele tradycyjnych mediów, szukających swojego miejsca w nowej rzeczywistości medialnej. Zarówno Krzysztof Nepelski (RMF FM), jak i Wiesław Podkański (Axel Springer), a nawet Dominik Kaznowski (Agora) reprezentowali tę samą stronę. Piszę tak, aby porównać to z podobną konferencją (Wierchomla), w której miałem przyjemność wziąć udział, a której uczestnikami byli ludzie jakby ze środka zmian. (Nie dokończyłem omówienia tamtych wątków, pozostały kwestie poruszane przez Alka Tarkowskiego – istotne dla zrozumienia zarówno nowego społeczeństwa sieciowego, jak i nowych modelów biznesu, które właśnie powstają – wkrótce).
Rozróżnienie zaproponowane w Wierchomli przez Urbanowicza na medium (TV, prasa, telewizja, radio, portale itd.) i platformę (Internet) wydaje się bardziej oddawać sens nowego paradygmatu zmian w mediach, aniżeli rozważania usiłujące definiować nowe zjawiska internetowe nadal w paradygmacie medium. To rozróżnienie pozwala intuicyjnie choćby dostrzec istotne różnice: to nie kanał komunikacji, a miejsce, gdzie każdy kanał może się rozwijać na swój własny sposób.
Tu jednak powstaje pewien problem w wizji rozwoju prezentowanej przez przedstawicieli tradycyjnych mediów obecnych na kongresie. Sprowadzała się ona głównie do multimedialności przekazu i interakcji z odbiorcą („użytkownikiem”, jak przyjęli go określać). Zarówno prasa elektroniczna (przez sięganie po przekaz streamingowy i narzędzia społecznościowe), jak i telewizja (z samej swej istoty), a nawet radio (mimo ogromnych oporów Nepelskiego, aby nazwać nową formułę radia RMF MAXXX TV, czyli mieszankę teledysków i wystąpień DJ-ów w blue boksie telewizją), wszystkie te media idą w tym samym kierunku. Multimedialność, kontakt z użytkownikiem – wkrótce trudno będzie odróżnić poszczególne media w Internecie. Pochodzenie nie będzie niestety żadnym wyróżnikiem, choćby nie wiem jak argumentowano. Konsumpcja multimediów będzie podobna, czy to w „prasie” z materiałami multimedialnymi, czy w „telewizji” z tekstami redakcyjnymi towarzyszącymi obrazowi. Konkurencja odbywać się będzie na innych płaszczyznach. Dla prelegentów było jasne, że najważniejsza będzie atrakcyjność i wyjątkowość treści przekazu („unikalność kontentu” w konferencyjnym żargonie).
Na obu przywoływanych konferencjach specjaliści zgadzają się, że nastąpi w związku z tym podział na producentów oraz dystrybutorów treści – ci drudzy będą odpowiedzialni za znalezienie wszelkich możliwych form, w jakich będzie można upchnąć tę samą treść, aby dotrzeć do różnych grup docelowych (podobną opinię wyrażał Maciek Klepacki z Bankier.tv).
Czy tradycyjne media zajmą się dystrybucją, czy tworzeniem nowych kanałów? Z wystąpień wynikało, że to dystrybucja jest ich nowym zadaniem, chociaż podkreślali wagę odpowiedniego doboru zawartości mediów. To był osobny wątek dotyczący jakości przekazu tworzonego przez redakcje, społeczności bądź internautów samych: kontrola jakości i wartości informacji versus banalizacja treści tworzonych przez użytkowników (UGC – user generated content). To temat na kolejny wpis.
Teraz warto podkreślić ten aspekt dystrybucyjny: mediów jako pośredników, brokerów informacji, rozrywki czy wiedzy, dostarczanej na wszelkie sposoby, jakie powstaną w wyniku rozwoju technologicznego.
1 thought on “Multimedialna homogenizacja mediów tradycyjnych”