Firmy przed świętami nas rozpieszczają: Provident rozdaje choinki (i chyba nie będzie się domagał ich zwrotu!), Jacobs zastosował interaktywne billboardy umożliwiające przesyłanie życzeń z telefonów komórkowych, Plus zaś przerzucił się w reklamie z coraz mniej zadowolonych sprzedawców na zawsze zadowolone renifery, Instal-Projekt wydał kalendarz z rabunkiem w tle, a UOKiK nawiązał do obu motywów – niechętnych sprzedawców i gangsterskich porachunków.
Orange też chciało być miłe. Na pętli tramwajowej gdzieś na samym końcu Krakowa wysiadający mogą sobie posłuchać muzyki z wiaty przystankowej. Cudny prezent – szkoda tylko, że muzyka nie jest marszowa, bo lepiej spełniałaby swą funkcję.
W informacji czytamy:
„Citylighty – nośniki z segmentu universal – pozwalają dotrzeć z przekazem do miejsc niedostępnych dla innych nośników reklamowych: w ścisłe centra miast, obszary zabytkowe i deptaki.”
W tym sensie co najmniej jedna z trzydziestu wyróżnionych, grających wiat trafiła za daleko. Nawet z perspektywy Warszawy 7 km od rynku kończy się centrum. Może lokalizację lepiej dopasowałby system segmentacji topograficznej?