Eros i Tanatos, miłość i śmierć kroczą obok siebie. Ale nie w reklamie.
Tu może się pojawić tylko pierwszy z nich, najchętniej sprowadzany do prostej erotyki i walki płci, chociażby takiej, jak w kampanii Mobilking. Ta sieć komórkowa to oferta dla sfrustrowanych pantoflarzy, jak sugeruje Tomasz Szlendak w Wyborczej – czyli podąża „królewskim” tropem, sugerowanym przez nas jeszcze przed tygodniem.
Może nowy operator budował strategię reklamową na ostatnim raporcie Dureksu – trudno orzec, czy pochlebnym dla Polaków.
Diametralnie inną stronę miłości – partnerskiej, tolerancyjnej i homoseksualnej – pragnie nam zaserwować w majowe wieczory MTV. Rozważa także emisję programu, w którym geje będą się publicznie przyznawać do swoich preferencji. Miarą atrakcyjności medialnej homoseksualizmu jest siła nabywcza tej grupy docelowej.
Z dziedziny Erosa, od modnego coming out oraz popisywania się swoją (sfrustrowaną) męskością, przejdźmy do poważniejszego tematu. Śmierć w reklamie to nadal temat tabu, co widać było choćby po wstrzymaniu emisji reklam PZU z udziałem dziennikarzy motoryzacyjnych, Włodzimierza i Macieja Zientarskich. Zresztą trudno sobie wyobrazić inną reakcję po głośnym w zeszłym tygodniu wypadku.
Niemniej pewne inicjatywy próbują zmierzyć się z naszymi lękami. Powstał projekt kampanii mającej na celu zmianę wizerunku hospicjów. Trzeba odejść od skojarzeń z „umieralnią”, bo chodzi o godność ludzką i powagę cierpienia. To trudny temat, przed którym uciekają i dziennikarze, i marketingowcy.
Tym cenniejsze będzie, jeśli włączymy się w inicjatywę zmiany nastawienia do hospicjów. To o wiele więcej, niż jałowy protest przeciw prostackiej reklamie lub walka o tolerancję w już i tak wyjątkowo tolerancyjnych mediach.