Marketing

Po co się męczyć

Wygoda – to słowo ma wiele odcieni znaczeniowych. Można wbić gwóźdź kamieniem, ale znacznie wygodniej zrobić to młotkiem. Po co planować dla klienta rozmieszczenie billboardów, skoro może on to zrobić sam? Przy okazji agencja tnie koszty i ewentualne późniejsze pretensje, a klient dostaje zabawkę do testowania różnych rozwiązań.

Wygoda jest szczególnie ważna w akcjach społecznych. Samemu zasadzić drzewko to wysiłek i zresztą wstyd tak z łopatą chodzić i kopać bez pozwolenia. Lepiej poklikać i zlecić to firmie, która tak właśnie dba o wizerunek.

Po co samemu walczyć o umieszczenie informacji w mediach, jeśli można to zlecić i odpłatnie zapewnić sobie obecność nawet w PAP? Podobnie z działaniami prosprzedażowymi, które można zlecić na zewnątrz choćby w postaci programów partnerskich.

Po co od razu uruchamiać kampanię w telewizji, jeśli można sprawdzić jej odbiór i ewentualny potencjał wirusowy w Internecie? W ten sposób nowy operator komórkowy walczy o popularność wzniecając przy okazji kontrowersje seksistowskimi reklamami, a Novell dyskontuje popularność Lejdis łopatologicznym serialem o rozwiązaniach informatycznych. W tym kontekście warto wspomnieć o najnowszej reklamie Fiata z Wałęsą czy BZ WBK z Johnem Cleese. Chociaż są w telewizji, i tak warto je obejrzeć w Internecie. Po prostu – wygodniej.

Dzisiejszy tytuł ma też drugie dno: męczyć się warto choćby dla piłki, przyszłej kariery muzycznej, rekordu Guinnessa, przyciągnięcia klientów do stoiska albo iPoda. Ta ostatnia droga jest najbardziej ciernista: trzeba codziennie śledzić, co na Widelcu, w Bloksie i Plotku. Po prostu – krew, pot i łzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.