Smutek pustych billboardów
Stanowią nieodłączny element krajobrazu miasta. Zalepiają jego prawdziwą strukturę kolorami i promocjami. Są zasłoną wstydliwie opuszczoną na odrapane kamienice. Nagle znika ich zawartość, a puste ramy zaczynają straszyć, jak okna w nawiedzonym domu. W drodze do redakcji widzę puste billboardy, wyblakłe bannery, megaboardy rozpaczliwie nawołujące „To miejsce na twoją reklamę”. Modlę się, żeby za tą pustką treści poszła likwidacja nośników. Po co udawać, że ma się coś do powiedzenia, gdy wyraźnie widać zbędność takiej komunikacji?