Może i na początku było Słowo, ale na końcu zawsze będą obrazki. Najpewniej ruchome. Telewizja, ta biblia pauperum współczesności, święci kolejne triumfy. W końcu nawet Internet i telefonia komórkowa uwalniają się spod rządów pisma.
Wideo w komórkach dostępne jest już jakiś czas. Teraz również można posyłać w tym formacie reklamy. Ruchomy obraz szturmuje dotychczasowy bastion bardzo zubożonego słowa. SMS nigdy nie należał do pupilów reklamodawców – choć doceniano jego skuteczność, czekano na coś bardziej spektakularnego.
Nowego przeciwnika zdobyła sobie też sztuka epistolografii – Wirtualna Polska umożliwia wysyłanie wideomaili z życzeniami. Zamiast kartki z szopką można przesłać własne występy przed kamerą. To bardziej nowoczesne i zgodne z duchem czasu. Życzenia przecież są standardowe, a nasz występ zawsze będzie „autentyczny i szczery”.
Telewizja i wideo wykorzystują naturalne ludzkie lenistwo i prosty mechanizm uwagi, nakazujący odwracać wzrok tam, gdzie coś się porusza. Ma również wymiar fatyczny. Bloki informacyjne i reklamowe, które tworzą program telewizji na lotniskach mogą stanowić lepszy początek znajomości niż pogoda. No i czas przestaje się tak dłużyć.
Wraz z sukcesem YouTube, a wcześniej Big Brothera uświadomiliśmy sobie, że wcale nie ma potrzeby przygotowywać kosztownych programów, amatorski poziom gry ma mnóstwo zwolenników. Być może gonią oni za autentycznością przekazu, choć ostatecznie często godzą się na reżyserowaną rozrywkę. Ważne jest jednak to, że amatorski przekaz wideo nie podlega takim regułom, jak nawet amatorska wypowiedź na forum czy wpis w blogu.
Czas druku na szczęście przemija. Ostatnią przystanią słowa pisanego mogłyby być blogi, gdyby ich popularność rzeczywiście rosła. Może tak się stanie w przypadku wideoblogów, czego dowodzą spektakularne sukcesy takich pamiętników na YouTube. Po co pisać, gdy można opowiedzieć, po co czytać, gdy można wysłuchać.
Wesołych Świąt!