Wstydliwy temat

W rozmowach na temat Web 2.0 wypada zauważyć, że to jakiś nieokreślony projekt, bańka mydlana albo nowa chwytliwa nazwa marketingowa. Nie należy sugerować, że wiadomo, o co w tym chodzi. A już broń Boże podać jakąś definicję (która nota bene nie istnieje, jak wszyscy wiedzą). W tym nawet tkwi trochę racji, bo gdy mamy definicję, szybko okazuje się, że w jej zakres wpada coś, czego nie chcielibyśmy, a wypada coś innego. Taka zbyt krótka kołderka,…

Continue reading

Kosmopolita w zaścianku

2006-11-06 Granice marketingu wciąż się poszerzają. Tradycyjne kanały reklamy, promocji i PR przez to nie tracą zbyt wiele, natomiast firmy zyskują nowe środki komunikacji z konsumentami. Mogą to być podcasty, limitowane artystyczne wersje opakowań, wariacje na temat tradycyjnego plakatu, czy nawet gazetka firmowa. Ta ostatnia stanowi przejaw coraz prężniej rozwijającego się zjawiska custom publishing.

Continue reading

Między okopami

Media pozostają nadal czwartą władzą, ale sami dziennikarze coraz mniej się liczą. Ich niezależność jest poddawana w wątpliwość, ich etos jest podważany. Debaty z ich udziałem przypominają „dyskusje” polityków. Nigdy też nie brylowali w rankingach zaufania społecznego. Nadal jednak wierzymy, że walczą o prawdę i o rzetelną informację. To paradoksalnie ułatwia pracę „inżynierom dusz”: specjalistom public relations czy marketerom. Pod warunkiem, że wszyscy znają swoje miejsca i działają zgodnie z własnym etosem.

Continue reading

Nowe, lepsze korzenie

Chyba powoli przemija era marketingu. Sądząc z ostatnich doniesień prasowych, pole dotychczas ogrodzone czterema P stało się częścią otwartego pastwiska PR. Nowa odmiana inżynierii społecznej ma niewątpliwie jedną przewagę. Nie wspomina o perswazji, przemilcza skryte działania, intryguje, ale i edukuje – nawet organizując spektakularne wydarzenia.

Continue reading

Nie ustawajcie w zabawie

Konsumenci powinni się sami grupować, scalać i integrować. Co z tego, że segmentacja pozwala określić, kogo mamy na celowniku. Co z tego, że korzystając z marketingu bezpośredniego potrafimy dotrzeć do precyzyjnie określonego konsumenta. W przychodni u dentysty również gromadzą się pacjenci o wspólnych zainteresowaniach (przynajmniej na tę chwilę), lecz swój ból przeżywają w samotności. Wystarczy jednak ktoś chętny do pogawędki, aby ożywić całe towarzystwo. Jedni słuchają, inni zatykają uszy, wszyscy muszą zająć jakieś stanowisko.

Continue reading